Szybciutko kończymy pracę na dzisiaj i biegusiem na lotnisko. Ze Służewca na Okęcie wprawdzie niedaleko, ale jeszcze małżonek z dziećmi musi dotrzeć. Czekam, czekam, czekam a tu nic. Do tego humor nie dopisuje, bo odprawa on-line coś się skiepściła i wychodzi na to, że wszyscy będziemy siedzieć osobno. Współczuję towarzyszom młodszej latorośli. Czekam, czekam - ostatecznie to ja mam dokumenty i pieniądze. W końcu są. Szybko do odprawy, wsiadamy do samolotu i wio.
Uprzejma pani się przesiadła i siedzę z córką - nie jest źle :)