Podróż męcząca, ale w końcu docieramy. Najpierw gigantyczna kolejka do odprawy. Polski paszport usposabia urzędnika przychylnie - pan wie kim jest Jan Paweł II (nie dziwimy się zbytnio), Lech Wałęsa (też się nie dziwimy) i Faustyna Kowalska (najpierw się dziwimy, ale biorąc pod uwagę usposobienie religijne tego kraju, przestajemy). Jest święto, do centrum nie da się wjechać taksówką, więc musimy się deczko przespacerować. Pod wplywem tripadvisora wybieramy hotel Isabel i to nie jest najszczęśliwszy wybór. Jesteśmy sami, więc kilka dni wytrzymamy, ale innym niezbyt polecam - położony nieźle ale wymaga dużego remontu.