Geoblog.pl    monia1996    Podróże    Meksyk - rodzinnie    Dolecieliśmy - Ciudad de Mexico
Zwiń mapę
2011
10
lut

Dolecieliśmy - Ciudad de Mexico

 
Meksyk
Meksyk, Ciudad de México
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10449 km
 
Po męczącym locie (na szczęście mieliśmy jedne z najlepszych, według seatguru, miejsc) wreszcie jesteśmy na miejscu. Udało nam sie zobaczyć "Social network" w polskiej wersji językowej i nie zgubić zębów podczas lądowania - strasznie trzęsło a Bera zaczęła żegnać sie z życiem, chociaż zaprawiona w lotach jest. Taka dygresja - ciekawe dlaczego w Lufthansie podczas lotów z Europy do Ameryki można bez problemu obejrzeć film po japońsku czy koreańsku a po polsku już niekoniecznie. Zastanawiające... Anyway - dolecieliśmy. Nauczeni poprzednim razem biegiem udajemy się do odprawy, żeby nie stać godzinę po stempel w paszporcie a tu niespodzianka - zero kolejek. Super, bo i dzieci i my jesteśmy już deczko wykończeni. Odbieramy bagaże, na szczęście mamy zielone światło i idziemy po kupon na taksówkę. Zarezerwowaliśmy hotel Finisterre niedaleko Tasquena - cena/komfort całkiem przyzwoite. Po dwóch latach panie w recepcji nadal nie znają angielskiego (powszechne nawet w wielogwiazdkowych hotelach w Meksyku), więc dogadujemy się łamanym hiszpańsko-migowo-polsko-angielskim. Zabawnie, ale udało nam się w efekcie zapłacić i dostać klucz. Po drodze dowiedzieliśmy się, że nie jesteśmy w Meksyku, gdyż w Meksyku to miał być piasek i morze a są tylko bloki, więc to nie jest Meksyk (copyright by Gabriela Zwolińska). Umęczeni idziemy spać. Jutro też jest dzień.
Następnego dnia odwiedzamy z dziećmi Xochimilco i Zocalo. Trafiamy na super targ - 3 kg pomarańczy czy 2 kg mango za 10-15 peso (czyli w przybliżeniu 2,50-3 zł).
Dzieci nie są zainteresowane żadnymi atrakcjami kulturalno-muzealnymi za to na obiad musimy kupić pieczonego kurczaka. Kilka fotek pod meksykańską flagą na facebooka dla starszej latorośli i wracamy.
Fascynację dziewczyn wzbudzają sprzedawacze mydła i powidła w metrze, one z kolei fascynują miejscowe dzieci, które dopytują się skąd jesteśmy i wyraźnie podoba im się nasza bladość skóry i oczu. Częstujemy dzieci słodyczami, sami również zostajemy poczęstowani - przypięczętowaliśmy przyjaźń meksykańsko-polską, pomimo że one nie znały słowa po angielsku a my z grubsza możemy powiedzieć "no hable espanol". Nic to. Jutro wyruszamy do Veracruz.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
monia1996
Monika Zwolińska
zwiedziła 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 57 wpisów57 0 komentarzy0 261 zdjęć261 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
12.01.2012 - 29.01.2012
 
 
10.02.2011 - 01.03.2011
 
 
16.09.2009 - 28.09.2009