W Villahermosie byliśmy poprzednio, ale nie chcemy męczyć dzieci jazdą autobusem dłużej niż 6 godzin, więc robimy przystanek.
Hotel Villa Margerita jest 5 minut od stacji ADO i niespodzianka - pani na recepcji zna kilka słów po angielsku. Są walentynki, więc dostajemy kilka serduszkowych baloników.
Zaczyna się problem z kasą. Skończyły się pieniądze wymienione w Meksyku jak i te wyciągnięte z bankomatu w Veracruz (niedziela - banki zamknięte). A tu żaden bank nie wymienia euro, na dworcu nie można zapłacić kartą. Znów czeka nas bankomat.
Rada dla podróżnych - do Meksyku bierzcie dolary, wymienicie je bez problemów, bankomaty biorą prowizję nawet jesli wasz bank ma teoretycznie darmowe bankomaty, więc wyciąganie gotówki może nie być opłacalne.
Na obiad kurczak w Chedraui.
Potem idziemy do La Venty pooglądać ostronosy. Jest już chyba za późno, bo wyszedł tylko jeden. Pożarł parówkę z hot-doga i uciekł. Dzieci rozczarowane, wracamy do hotelu. Jutro Campeche.