Samoloten nieistniejących już linii Mexicana, z przesiadką w Mexico City udajemy się do Acapulco. Typowy kurort, plaża niezbyt powalająca, no i niezbyt lubiane przeze mnie wieżowce, ale mimo wszystko na kilka dni warto. Z tym, że bezwględnie w starej części, na wzgórzach. Nocujemy w małym pensjonacie, właścicielka nie mówi po angielsku, ale znów z pomocą przychodzi nam personel sprzątający i staje sie naszym tłumaczem. Z balkonu mamy widok z jednej strony na zatokę a z drugiej na La Quebrada - skały, z których na główkę skaczą miejscowi śmiałkowie. Wieczorny widok - niezapomniany.