Pierwszy raz korzystamy z Air Asia. Znów w samolocie kilkanaście osób, miejsc do wyboru bez liku. Przez moment nawet baliśmy sie, czy nie odwołają lotu. Ale lecimy. Wtedy jeszcze nie było LCCT, więc lądujemy na KLIA. Robi wrażenie. Kiedy niektórzy znajomi usłyszeli o naszej wyprawie padały komentarze o wybieraniu się do "dziczy". Porównanie naszego Szopenka z KLIA wypada..... w zasadzie trudno mówić o jakimkolwiek porównaniu. To jak zdezelowana syrenka przy najnowszym audi.
Wsiadamy do KLIA Express i po 40 minutach jesteśmy w centrum.
Mamy dwa pełne dni na zwiedzanie.
Po pierwsze trzeba powłóczyć sie po mieście. Żeby nie tracić czasu kupujemy półdniową objazdóweczkę po największych atrakcjach. Najfajniesze są chyba Batu Caves. Niestety największy posąg jest w remoncie, ale i tak warto było zobaczyć.
Zaliczamy jeszcze wieżę telewizyjną. Pani sprzedająca bilety jest lekko zdziwiona naszą narodowością i chyba niespecjalnie kojarzy geografię. Jakoś mi to nie przeszkadza, nigdy nie uważałam naszego pięknego kraju za pępek świata.
Wracamy do Bangkoku. Tym razem samolot jest pełny.