Air Asia rządzi. Punktualnie, ceny zjawiskowe. Wprawdzie ostro przestrzegaja zasad bagażowych, ale warto trochę się pogimnastykować. Nasze wizzairy i inne mają jeszcze dużo do nadrobienia. Wielokrotnie korzystaliśmy z ich usług i zero zastrzeżeń. Ciekawostka - na lotnisku sprawdzane są paszporty i wbijane pieczątki - witajcie w Sabah.
Wybraliśmy hotel Eden54 - strzał w dziesiatkę. Niewielki, ale fajnie położony, czyściuteńki i sympatyczną obsługą. I jak na ichniejsze warunki w znośnej cenie. Mogę z czystym sumieniem polecić. Przyjechaliśmy w sobotę, więc następnego dnia mogliśmy zaliczyć atrakcję - Gaya street market. Mydło i powidło, rękodzieło i cepelia, owoce i warzywa oraz zwierzęta w klatkach. A że jesteśmy w okresie chińskiego Nowego Roku - występy smoków - atrakcja dla młodszej pociechy.
Jedziemy do Lokkawi - w sumie nic specjalnego, ale szczupłość czasu nie pozwala nam obejrzeć "prawdziwych" ludzi lasu. Musimy zadowolić się tym niby - zoo. Uczucia mieszane, chyba wolałabym, żeby nie mieszkały w klatkach, ale chociaż żyją ... Trudno oprzeć się wrażeniu, że jesteśmy intruzami na tej planecie.
Potem jeszcze wyprawa do "dżungli" i koniec przygody. Szkoda, że tak krótko - jeżdżenie z dziećmi ma swoje minusy :(